Chciałbym zacząć od czegoś, może dość oczywistego: Jesteś piękny, kocham cię, przyjedź do nas wkrótce. Co was skłoniło do wyboru polskiego sampla na „Brand New Soul”? Skojarzyło mi się to z „Radio gra” Unwound, gdzie również – trochę znienacka – pojawia się sampel z kobietą powtarzającą zdanie po polsku, znałeś może ten utwór?
Moja rodzina etnicznie wywodzi się z Polski, przez co dorastając słuchałem osób mówiących po polsku. Sam absolutnie nie potrafię nic powiedzieć, ale kocham brzmienie tego języka. Nie znałem tej piosenki Unwound, ale to świetny pretekst, żeby wciąż sprawdzać więcej muzyki.
Zostając przy Polsce: bywałeś tutaj wielokrotnie, z różnymi zespołami, w różnych miastach (ostatnim razem w Poznaniu z Angel Du$t, przy okazji świetnego koncertu obok Gouge Away i Teenage Wrist – red.). Czy przychodzi ci na myśl coś, co stricte kojarzy ci się z Polską? Jakieś szalone wspomnienie, może jakaś pamiątka, którą udało się tutaj znaleźć lub kupić? Może jakiś hot-take?
Polska jest jednym z moich ulubionych miejsc do koncertowania. Mam wrażenie, że z jakiegoś powodu łatwiej mi złapać kontakt z ludźmi tutaj. Polacy są życzliwi, ale mają w sobie takie chłodne poczucie humoru, podoba mi się to. Przed przyjazdem do Stanów większość mojej rodziny mieszkała w Warszawie, z tego powodu większość starszych osób, które tu spotykam, przypomina mi o mojej prababci. Czuję w tym szczyptę nostalgii.
Scena hardcore w trakcie ostatnich „post-pandemicznych” lat bardzo urosła i przyciągnęła uwagę masowej publiki. Jesteś częścią tej sceny już od dobrych dwudziestu lat. Jak widzisz ten „wzrost” – czy masz wrażenie, że pewnego dnia obudziłeś się w rzeczywistości, po „Glow On” Turnstile, w której hardcore „jest rzeczą”? Czy może obserwowałeś przez lata tendencje zwyżkowe i wydaje ci się to ich naturalną konsekwencją? Jak odnajdujesz się w takiej rzeczywistości?
Myślę, że jakiś powolny wzrost zauważałem przez większość swojego życia, ale tak naprawdę to po pandemii i po „Glow On” po raz pierwszy odczułem, że wchodząc do jakiegoś klubu zastanawiałem się „kim są ci wszyscy ludzie”. Wierzę, że to zdrowe i dobre zjawisko. Widzę wiele prób gatekeepingu, ale prawda jest taka, że ci, którzy mieli znaleźć hardcore, to go znajdą i zostaną na dłużej, a reszta się wykruszy. Naturalna kolej rzeczy.
Rok 2023, czyli jeden z tych post-pandemicznych, był rokiem powrotu Trapped Under Ice. Nie był to wasz pierwszy powrót na scenę, ale z pewnością największy: mieliście headlinerskie występy w USA („Disturbin’ the Peace”w Baltimore, „Tied Down”w Detroit), jeden koncert w Europie (Outbreak w Manchesterze, który również, w porównaniu do edycji z Leeds w 2016, stał się ogromny). Czy powrót w tak dużym stylu był czymś nadzwyczajnym? Spodziewałeś się, że będzie to aż tak spektakularne?
Nigdy tak naprawdę nie wiem, czego się spodziewać, ale za każdym razem jestem wdzięczny ludziom za wsparcie, które otrzymujemy. To nie był żaden zaplanowany wielki powrót. Nigdy się nie rozpadliśmy czy nie zadecydowaliśmy, że przestajemy grać na żywo. Po prostu najwyższym priorytetem jest prywatne życie każdego z nas, więc TUI jest aktywne, kiedy wszyscy czujemy się na to gotowi. Myślę, że niedługo znajdziemy trochę wolnego czasu, żeby usiąść nad nową muzyką, ale póki co to jeszcze nie ten moment.
Jak widzisz w tym wszystkim Angel Du$t? AD pozostaje tym „mniejszym” składem z tej dwójki, oczywiście zdarzały się Wam po drodze duże koncerty (chociażby Outbreak 2024), mimo wszystko trzymacie się mniejszych klubów i bardziej kameralnej publiki. Czy celowo utrzymujecie taki stan rzeczy? Czy wcale nie odrzucacie żadnej okazji „na wzrost” i to po prostu naturalna kolej rzeczy?
Ciężko powiedzieć, to nie jest taka prosta dychotomia, jak „większy” i „mniejszy”. TUI było znacznie mniejsze, kiedy byliśmy bardziej aktywni. Myślę, że częścią tego, że ten zespół uchodzi za tak atrakcyjny, jest to, że trudno go „złapać”. Z kolei AD jest zespołem stale koncertującym, zwiedzającym znacznie większy kawałek świata, więc nie jest to projekt tak „ekskluzywny”. Nie stawiam jednak żadnego zespołu ponad drugi. Jestem zajebiście szczęśliwy, że mogę grać razem z najlepszymi muzykami, jakich znam i chciałbym móc robić to, co mi się żywnie podoba z oboma składami.
Pierwszy rozpad w karierze Trapped Under Ice nastąpił w 2013 roku, wtedy założyliście też Angel Du$t. Później TUI wróciło, nastąpiły roszady w składzie AD, później kolejny rozpad i reunion TUI, a ostatnimi czasy Daniel [Fang – red.] i Pat [McCrory – red.] są skupieni stricte na Turnstile. Czy uważasz, że wieczna zmiana jest niejako wpisana w twoją karierę?
Tak naprawdę to TUI nigdy się nie rozpadło. W 2013 roku ogłosiliśmy przerwę od koncertowania na dwa lata. Nigdy nie chcieliśmy udawać, że to jakiś rozpad, bo wiedzieliśmy, że taki stan rzeczy się nie utrzyma. Chcieliśmy wtedy wziąć sobie wolne od tras, odpocząć od oczekiwań ludzi
i promotorów. Nigdy nie było żadnego reunionu, po prostu wróciliśmy do regularnego koncertowania po naszej – publicznie ogłoszonej – przerwie od grania. Kolejna przerwa była związana z obostrzeniami covidowymi. Finalnie złożyło się to jeszcze z faktem, że gdy obostrzenia zeszły, to zarówno Angel Du$t, jak i Turnstile, wydawały swoje nowe albumy, więc zebranie TUI do aktywności zajęło trochę więcej czasu. Jeżeli chodzi o zmianę, to zawsze myślę o tym, gdzie aktualnie się znajduję ze swoją muzyką i w jakim kierunku to pójdzie. Rzeczy ewoluują, zmieniają się w niezwykłym tempie, musisz być gotów na te zmiany, żeby wszystko działało. Jestem bardzo wdzięczny, że przez lata byłem w stanie się rozwijać i dojrzewać wśród ludzi, którzy myślą w podobny sposób.
Jak opisałbyś wpływ Angel Du$t na Trapped Under Ice i vice versa: wpływ TUI na AD? Czy doświadczenie z działalności jednego zespołu przenosi się na drugi? Czy powrót TUI odczułeś inaczej przez czas spędzony przy AD? I czy powroty TUI sprawiły, że inaczej odczuwasz działalność AD?
W przeszłości trzymałem się lekkich mentalnych barier, próbowałem oddzielić od siebie te zespoły, ale z perspektywy czasu myślę, że mogło mnie to ograniczać. Dopiero całkiem niedawno udało mi się je zluzować, zadecydowałem, że będę pisał po prostu to, co wydaje mi się autentyczne, i tego się trzymam. Ludzie wiedzą kto stoi za mikrofonem i myślę, że docenią zarówno podobieństwa, jak i różnice między tymi dwoma zespołami.
Oczywistą sprawą jest fakt, że przez lata wypełniałeś swoje „obowiązki scenowe”, bardzo ciężkim zaangażowaniem zapracowałeś na swój status, Twoja działalność miała wielki wpływ na kształt sceny. Ale masz również za sobą długą historię „niepasowania” do tej sceny (powstał nawet niesławny zin „Trapped Under Ice is ruining hardcore”1), robienia rzeczy po swojemu. Jednak obserwując scenę przez lata nie da się nie zauważyć wpływu jaki TUI na nią miało i ma po dziś dzień (wystarczy choćby wspomnieć bezpośrednie wpływy w muzyce Speed, jednej z największych nazw współczesnego hardcore’a, którzy nawet odtworzyli kultowe zdjęcie z „Demo 2007”). Czy towarzyszy ci dzisiaj takie poczucie „a nie mówiłem”? Może nawet doceniasz cały backlash, który lata temu otrzymywaliście?
Wiesz co, właśnie się dowiedziałem o tym zinie, musisz mi go pokazać, jestem zajebiście ciekawy. Jestem wdzięczny, że przez lata to zaskoczyło wielu dzieciakom. Regularnie widuję ludzi, którzy lata temu byli bardzo „przeciw” TUI, a dzisiaj wpadają na nasze koncerty, niektórzy robią to już od lat, i uważam, że to jest fajne. Mam bardziej podejście „cieszę się, że jednak ci się spodobało” niż „a nie mówiłem”. Swoją drogą, słucham tej płyty Unwound, jest świetna.
Jeśli miałbyś wybrać jedną rzecz, którą najbardziej cenisz aktualnie w hardcorze, co to by było?
Doceniam to, jak bardzo dzieciaków nie obchodzą zasady. Choć samemu kocham tradycję hardcore’a, to uważam, że ludzie przez lata zbyt kurczowo chcieli się tej tradycji trzymać, przez co scena stała w miejscu. Młodzi robią naprawdę zajebiście fajne, a czasem nawet zajebiście złe rzeczy, ale wszystko to jest bardzo autentyczne i inspirujące.
…a jedną rzecz, której nie czaisz?
Dlaczego wygląda na to, że youth crew poznikały! Bardzo bym chciał widzieć nowe zespoły podejmujące się tej stylistyki i budujące z niej coś nowego.
Wspomniałem debiutanckie demo TUI. Ostatnio na waszym Instagramie pojawił się post z okładką „Demo 2007”i podpisem: Y’all mind if we play this whole demo front to back? (pol. Czy chcielibyście żebyśmy zagrali to demo od deski do deski?). Macie jakieś plany z tym związane którymi chciałbyś się podzielić?
Niedawno zagraliśmy ten materiał na naszych ostatnich koncertach w Baltimore i New Jersey. Było zajebiście.
Skoro już o wilku mowa – jak się czujesz z tym, że ten materiał coraz bardziej zbliża się do swojego 20-lecia? Nie dziwi cię to czy może nawet w jakiś sposób nie przeraża?
To dla mnie naprawdę szalone, że to już tyle czasu, czuję jakby minęło z połowę mniej. Granie tych piosenek, przypominanie sobie słów, które do nich napisałem, ma słodko-gorzki posmak. Współczuję tamtemu dzieciakowi, który je pisał, ale jednocześnie cieszę się faktem, że z czasem zaczęło być lepiej.
Jeszcze wracając do Outbreaka: edycja z 2023 była wyjątkowa dla europejskich fanów nie tylko przez powrót TUI – to był też pierwszy i jedyny koncert Lil Ugly Mane’a w Europie. W trakcie koncertu wybiegłeś z backstage’u, przebiegłeś przez scenę, ucałowałeś Travisa
w policzek i zanurkowałeś w widownię. Nie jest tajemnicą, że jest on bardzo związany ze sceną hardcore. Mógłbyś coś więcej opowiedzieć o swojej relacji z Lil Ugly Manem? Czy wasze drogi przecięły się, gdy mieszkał w Baltimore?
Poznałem go w Los Angeles i szybko się zakumplowaliśmy. W sumie to nie wiem jaki cudem nasze drogi się nigdy nie przecięły w Baltimore. W ogóle na początku nie zdawałem sobie sprawy, że to Lil Ugly Mane. Pamiętam, że powiedział mi, że grał koncert LUM, a ja byłem jak: O, to super. Czy jesteś jego DJem?. To jeden z moich najbardziej inspirujących przyjaciół, jestem strasznie z niego dumny.
Zostając przy Baltimore: rzecz jasna, Turnstile stało się największym zespołem, ale sama scena ma naprawdę solidną reprezentację: End It, Jivebomb, BRAT, Doubt, żeby wymienić parę. Ostatnio na FYA Fest fani mieli szansę zobaczyć koncert scenowej legendy, Stout. Jak widzisz swoją lokalną scenę Baltimore? Czy zauważyłeś, żeby zaczęła wywierać coraz większy wpływ? Czy może widzisz ją jako stabilnie silną od lat?
Baltimore jest naprawdę wyjątkowe. Ludzie uwielbiają patrzeć na nie przez pryzmat ich problemów, ale w Baltimore żyją prawdziwie kreatywni ludzie, którzy pomimo niesprzyjających warunków potrafią przekłuć tę negatywną energię w bogatą kulturę, która karmi naszą społeczność. To chyba jedno z najbardziej wpływowych miast, jeśli chodzi o muzykę i kulturę w Stanach. Myślę, że najbliższy rok czy dwa odsłonią przed nami następny wystrzał inwencji, który wpłynie na kulturę hardcore’a.
Zbliżając się już ku końcowi – jeśli kariera Justice’a Trippa skończyłaby się dzisiaj, to jak chciałbyś żebyś został za nią zapamiętany?
Chciałbym, żeby ludzie pamiętali mnie jako kogoś, kto zawsze wtłaczał całego siebie w proces twórczy i nie pozwalał, żeby strach czy osądy innych na niego wpływały. Jednocześnie miałbym nadzieję, żeby ci ludzie postępowali w ten sam sposób dalej ze swoim życiem.
Jędrzej Szczepański
zdj. Damian Dragański
1Wspomnianego zina nie znalazłem, ale wspominka o nim pojawia się TUTAJ.