Przypomnijmy – skład Slower tworzą: gitarzysta Bob Balch (Fu Manchu), wokalistki Laura Pleasants (Kylesa) i Amy Barrysmith (Year of the Cobra), basiści Peder Bergstrand (Lowrider) i Scott Reeder (Kyuss) oraz perkusista Esben Willems (Monolord). Na platformy streamingowe trafił właśnie pierwszy singiel ze „Slower” – prawie 11-minutowa reinterpretacja „War Ensemble”. Barrysmith komentuje: nagrywanie „War Ensemble” było moim debiutem w Slower. Dostałam bardzo proste wytyczne: być kreatywną i dobrze się bawić. Zdecydowałam, że podejdę do tego jak do autorskiej piosenki – nie coveru Slayer. Szczerze mówiąc, było to prostsze, niż myślałam, bo spowolnione do granic możliwości riffy dały temu utworowi zupełnie nowe życie. Wymyślenie melodii i tekstu oraz odpowiednie ich umiejscowienie przyszło mi później bez problemu.
Zapytany o genezę projektu, Bob Balch mówi: pomysł na Slower pojawił się jakieś 4 lata temu. Pokazywałem uczennicy, jak zagrać „South Of Heaven”, ale że była początkująca, graliśmy wszystko w bardzo zwolnionej wersji. Pomyślałem, że brzmi to naprawdę dobrze, więc zmieniłem strojenie na B, dodałem jakieś bazowe partie bębnów i pomyślałem, że ktoś w stonerowej społeczności powinien kiedyś nagrać taką płytę. Parę lat później poznałem Stevena Hanforda, perkusistę Poison Idea. Kręcił się po backstage’u podczas jakiegoś koncertu Fu Manchu. Tak się złożyło, że miałem wtedy na sobie koszulkę Poison Idea. Stwierdził, że koszulka jest do dupy, więc zapytałem, kim on w ogóle jest i co robi na naszym backstage’u. Kiedy się przedstawił, zrobiło mi się głupio, ale później usiedliśmy przy whisky i zaczęliśmy rozmawiać o muzyce. Pozostawaliśmy w kontakcie przez następny rok. Któregoś razu wspomniałem mu o pomyśle na Slower, ale za długo zwlekałem z wysłaniem mu nagrań – dosłownie w dniu, kiedy to zrobiłem, Steven zmarł. Na pewien czas odłożyłem projekt na półkę. Aż wreszcie natrafiłem na jakiś wpis Esbena Williamsa o muzycznych kooperacjach – jako, że przepadam za Monolord, pomyślałem: a co mi tam, wyślę mu parę próbek. Dograł partie perkusji i brzmiało to świetnie, więc wysyłałem kolejne i kolejne. Aż wreszcie zaczęliśmy się rozglądać za innymi muzykami, którzy mogliby dorzucić do tych nagrań coś od siebie. W ten sposób powstał skład, jaki mamy dzisiaj. Esben Williams: kiedy dostałem pierwszą wiadomość od Boba i posłuchałem tego, co do tej pory nagrał, z miejsca pomyślałem, że to genialny pomysł. Ikoniczne numery, które wszyscy znamy, nabrały tutaj zupełnie nowych kształtów. Jestem dumny z końcowych efektów naszej pracy. Peder Bergstrand: może zabrzmi to bluźnierczo, zważając na okoliczności, ale kiedy Bob odezwał się do mnie, czy nie chciałbym przypadkiem pograć coverów Slayer przerobionych na sludge’ową modłę, część z tych piosenek była dla mnie czymś nowym. Najpierw poznawałem więc wersje Boba, dopiero później porównywałem je z oryginałami. Ciekawe doświadczenie. Mam poczucie, że Bob zrobił z tych numerów coś zupełnie swojego, a wszyscy zaangażowani w projekt grają jak opętani; napędzaliśmy w ten sposób jeden drugiego.