Zanim jednak przyjdzie czas na wyliczanki, trzeba wspomnieć o elemencie spajającym w całość wszystkich muzyków towarzyszących Dianie Krall w nadchodzącej trasie: wychodzenie z szufladek. Cała trójka ma korzenie puszczone głęboko w jazzowej materii, ale nigdy nie bali się z niej wyjść, szukać wrażeń w innych nurtach. W dodatku wszyscy po dziś dzień realizują się w różnych nurtach, a na karku mają lata doświadczenia – czy to we własnych projektach, studyjnie jako muzycy sesyjni czy również koncertowo, na scenach całego świata. Coś nam podpowiada, że dzięki tak wszechstronnym towarzyszom najbliższe koncerty jazzmanki spod sztandaru liścia klonowego zyskają mnóstwo nowych kolorów. Nieprzekonani? Bez obaw, bo lista osiągnięć tych artystów wbije was w podłogę.
Najmłodszy i prawdopodobnie najbardziej rozstrzelony stylistycznie jest nikt inny, jak Karriem Riggins. Urodzony w Detroit perkusista zdecydowanie należy do tych, którzy w parę godzin nauczą się każdego gatunku muzycznego, by później przetłumaczyć go na własny język. Amerykański wirtuoz najchętniej odnajduje się w dwóch, wydawałoby się, przeciwległych światach, czyli hip-hopie i jazzie. Już od lat 90. zajmuje się nie tylko bębnieniem, ale i produkcją rapowych nagrań czy DJ-ką. Dla niego nie ma rzeczy niemożliwych. Tylko w zeszłym roku udzielał się choćby na ostatniej, świetnie przyjętej płycie rapowego guru – Denzela Curry’ego.
Kolejny filar sekcji rytmicznej to Robert Hurst, a więc ekspert od niskich tonów – jako kontrabasista/basista świetnie buduje tło, ale również wysuwa się przed szereg, gdy akurat dostaje przestrzeń na piorunującą partię solową. Co więcej w CV ma choćby współpracę z legendarnym saksofonistą, Gregiem Osbym, czy kolektywem Out of the Blue, a to nie wszystko. Z jego usług korzystali artyści z totalnie przeciwległych biegunów. Dla przykładu: na jednej orbicie mamy Barbarę Streissand, a na jeszcze innej Paul McCartney, którego doskonale znacie z The Beatles. Jego koledzy po fachu chętnie podkreślają, że gra agresywnie i intensywnie jak nikt w tej branży.
Pozostaje gitara, bez której warstwa melodyczna koncertów Krall byłaby znacznie uboższa i mniej fantazyjna. Na szczęście wakat jest obsadzony nie przez byle kogo, bo sześć strun dzielnie obsługuje Anthony Wilson. Pierwsze szlify zbierał oczywiście w domu, bo jego ojciec to Gerald Wilson, a więc żywa legenda i postać ze spiżu w kategorii amerykańskich jazzowych trębaczy. Od lat występuje w składzie wspomnianej Diany Krall, lecz – podobnie ja Hurst – pojawiał się także jako gość u McCartneya czy americanowego barda, Joe Henry’ego. Sam mówi, że chce być kojarzony przede wszystkim jako muzyk, który czerpie z różnych źródeł. Biorąc pod uwagę jego historię, na pewno nie kłamie.
DIANA KRALL W POLSCE JUŻ 9 MAJA
Czujecie się przekonani powyższymi argumentami? Jeśli tak, polecamy nie zwlekać i już teraz kupić bilet na koncert artystki w Polsce. Obiecujemy, że po intensywnym emocjonalnie spektaklu Krall wyjdziecie z Torwaru jak nowonarodzeni! W celu kupna wejściówki, zapraszamy TUTAJ.
Łukasz Brzozowski
zdj. materiały promocyjne artystki