„Lubimy patos i piszemy teksty po polsku, bo tak chcemy” – wywiad z Profetami

Dodano: 29.11.2023
Profeci nie grają długo, ale ich niecodzienny i przeładowany nawiązaniami do dzieł kultury black metal wzbudza kontrowersję. Z okazji premiery tegorocznego „Ubóstwa” i nadchodzących koncertów formacji po Polsce, rozmawiamy z Mikołajem Abramowskim.

Jesteście zespołem blackmetalowym, ale koncertujecie ze składami, które niekoniecznie wpadają w ten nurt. Myślisz, że dzięki temu wybrzmiewacie mocniej i dosadniej?

Uważam, że w naszym przypadku ciągłe doczepianie blackmetalowej łatki jest swego rodzaju uproszczeniem. Oczywiście czerpiemy z tego gatunku, na pewno się nim inspirujemy, a jego elementy słychać w naszej muzyce, ale nie jesteśmy zespołem blackmetalowym w ortodoksyjnym sensie. Duża część tej sceny pewnie uznałaby nas za “swoich”, bo należy pamiętać, że gatunek ma bardzo szerokie granice. Trudno w zasadzie powiedzieć, gdzie one się kończą. Nie wiem, czy można trafić na drugi taki nurt, w którym znajdziesz tak odmienne formacje, jak Summoning, Deathspell Omega czy Blasphemy – każda z nich to kompletnie inna bajka, a na poziomie stylistycznym nakleja im się tę samą nalepkę. Bardzo ciekawa sprawa. Do tego dochodzą także sprawy środowiskowo-ideowo-emocjonalne. Mowa o bardzo płynnej konwencji 

A jednak nie przywiązujecie się do niej.

Nie, bo choćby – wracając do poprzedniego pytania – to, z kim gramy, wynika głównie z naszych osobistych preferencji oraz relacji. Nie poszukujemy grup do koncertowania, myśląc, że to trzeba, a tamto wypada. Jeśli ktoś brzmi fajnie i jest w stanie dogadać się z nami na poziomie personalnym, chętnie razem zagramy. 

Mówisz, że używanie blackmetalowego tagu wobec Profetów to uproszczenie, ale czy przypadkiem nie utrapienie? Budzicie sporo kontrowersji w kwestiach stylistycznych i pewnie sporo osób odbiło się od was tylko z racji na taką, a nie inną klasyfikację gatunkową.

Jeśli faktycznie tak jest, to ich problem, nie nasz. Nie przejmujemy się takimi rzeczami i na pewno nie zamierzamy jakoś nachalnie wdzięczyć się do słuchacza. Gramy to, na co mamy ochotę. Nie wszystkim to musi się podobać, wręcz przeciwnie. 

Doceniam ten brak dopasowywania się do konkretnego typu słuchacza.

Nigdy nie chcieliśmy tego robić. Jeśli jacyś gatunkowi puryści odrzucają nas, bo koncertujemy z innymi zespołami, niż by chcieli, albo gramy “nieodpowiednią” muzykę, nie zamierzamy rozpaczać. Po prostu robimy swoje. Nie mamy w planach unikać innych zagrywek od skrzeku czy tremolo pickingu tylko dlatego, bo ktoś tak sobie życzy. Zupełnie nie leży to u podstaw Profetów. 

Od początku czuliście, że będziecie musieli mierzyć się z ludźmi uznających wasze podejście do black metalu i okolic za problem?

Przede wszystkim od początku chcemy grać taką muzykę, jakiej słuchamy i jakiej chcielibyśmy słuchać. Nic nie uległo zmianie na przestrzeni lat, jeśli chodzi o to zagadnienie. Jednocześnie skłamałbym, gdybym powiedział, że nie zależy nam na docieraniu do słuchaczy – choć zależy, o jakich słuchaczy chodzi – bo gdyby było inaczej, spotykalibyśmy się tylko podczas prób i nie wydawali niczego. Niemniej to, do kogo chcemy dotrzeć z Profetami, pozostaje już nieco odmiennym tematem.

Do kogo chcecie dotrzeć?

Przede wszystkim chcemy trafiać z naszą muzyką do ludzi, którzy odczuwają podobne emocje, którzy potrafią wyczuć pewne rzeczy, a także wyczytać różne metafory w naszych tekstach. Wspominam o tym, ponieważ warstwa liryczna jest niezwykle ważną częścią zespołu. Potrafimy dopieszczać je i dyskutować o nich godzinami, byleby wszystko wyglądało zgodnie z zaplanowaną wizją. Często poświęcamy tekstom równie wiele czasu, co np. riffom czy aranżacjom, poważnie. Fajnie jest docierać po prostu do osób mających serce do takiego przekazu, rozumiejących go.

A jeśli pokocha was ktoś, komu podobają się piosenki Profetów, ale warstwa tekstowo-duchowa zupełnie go nie obchodzi, to też dobrze?

Jak najbardziej – nie jest tak, że gardzimy innymi słuchaczami. Model odbiorcy Profetów, który przedstawiłem wcześniej, to model idealny, aczkolwiek dla nas największą nagrodą jest po prostu, gdy ktoś emocjonalnie, muzycznie i tekstowo wsiąka to na amen. Ale jeśli dana osoba najzwyczajniej w świecie bardzo lubi nasze piosenki i zapewniają jej one fajny stan, również super. Oczywiście, że nie trzeba słuchać tego, co robimy, jako tła do wzniosłych czynności, tylko np. w roli podkładki do pracy czy czegokolwiek innego. Każdy pozytywny głos witamy z dużą radością, niezależnie od okoliczności.

Czyli nie dzielisz słuchaczy na lepszych i gorszych.

Pod żadnym względem. Nie ma tak, że jest gorzej i lepiej. Ludzie są inni, więc mają inne priorytety co do muzyki, jest to w pełni zrozumiałe.

Trafiło wam się już dużo słuchaczy wpadających w przytoczony przez ciebie idealny model?

Tak, całkiem sporo i jest to naprawdę ekscytujące, bardzo pobudza do dalszego działania. Pewni słuchacze potrafią napisać nam maila albo po prostu podejść i zagadać po koncercie, czego efektem są wielogodzinne rozmowy, często na filozoficzne oraz inne niecodzienne tematy. Niesamowicie cenię taką więź z odbiorcami. Lubię, gdy ktoś podejmuje dyskusję nt. naszych działań – tzn. że tu dostrzegł ciekawą analogię, tam fajne nawiązanie, z czymś by się nie zgodził… Dzięki temu czujesz, że nie robisz tego wszystkiego wyłącznie dla siebie. 

Przewidywaliście, że będziecie mieli takie relacje z niektórymi fanami?

Niekoniecznie, choć czasami – jeszcze w kontekście wcześniejszej odpowiedzi – zastanawiam się, czy czasami nie za dużo jest u nas tych wszystkich nawiązań do kultury, czy nie przesadzamy. W tekstach pisanych przez Piotra (Ramlaua, wokalistę – przyp.red.) pojawia się bardzo wiele wątków zaczerpniętych z dzieł kultury czy filozofów, ale z drugiej strony… Jeśli chcesz wiele przekazać, czasem musisz iść na skróty, dodać jakieś luźne odnośniki, na bazie których słuchacz będzie chciał eksplorować temat i poszperać w nim. Jednocześnie dodam też, znów, że za część liryczną odpowiada nie tylko Piotr – to bardzo kolektywny element pracy w zespole, wszyscy dokładamy cegiełkę.

Nawiązania kulturowe w tekstach Profetów to wartość sama w sobie czy jednak musicie nadać im określony kształt, by nie wypadały płytko?

Na pewno zmagamy się wtedy z dylematem, jak powiedzieć coś ważnego, by jednocześnie faktycznie coś powiedzieć, a nie wyłącznie liznąć dany temat. Nie chcemy też popadać w przesadny patos czy przeintelektualizowanie, co jest oczywiście powszechnym problemem, z którym mierzy się sporo współczesnych zespołów blackmetalowych. Ale chyba nie mam na to żadnej odpowiedzi. Jakaś rzecz może być zbyt patetyczna dla danej osoby, przy czym dla kogoś innego – wcale nie. Każdy ma swoją optykę i może się ona różnić o 180 stopni. Na obie te perspektywy istnieje miejsce w black metalu i nie tylko. Dlatego też idziemy na skróty, o których mówiłem wcześniej. Musimy maksymalnie skondensować daną opowieść, by wypaść w niej przejrzyście.

Lubicie polaryzować odbiorców?

Przyznam, że czasami podśmiechujemy się z najdziwniejszych opinii, jakie słyszymy o zespole, ale w żadnym wypadku polaryzowanie kogokolwiek nie jest naszym celem. Chyba taki już urok muzyki – a zwłaszcza ekstremalniejszych form metalu – że bywa polaryzująca, często rodzi zupełnie sprzeczne opinie. Nie zamierzamy z tym walczyć. Istnieje wielu blackmetalowych ortodoksów, którzy potrafią skreślić nas na starcie z różnych dziwnych powodów, ale cóż, co kto lubi.

Na przykład jakich?

Chodzi głównie o nazwę albo specyfikę warstwy lirycznej. Istnieje przekonanie, że – choćby z racji popularności Furii – w rodzimym black metalu panuje jakiś trend pisania tekstów po polsku, a my przecież też to robimy. Kto wie, może panuje, aczkolwiek u nas nie jest to efekt żadnej kalkulacji. Piszemy w ojczystym języku, bo tak chcemy. Dlaczego mielibyśmy się z tym hamować, skoro właśnie w tym języku poruszamy się najlepiej i za jego sprawą jesteśmy w stanie dokładnie przekazać emocje, na których nam zależy?

Zapytałem o polaryzację, ponieważ „Ubóstwo” to odważna i nietypowa aranżacyjnie płyta – spore grono słuchaczy ją docenia, ale równie duże wyraża tęsknotę za „Matecznikiem” czy „Aporią”.

Zetknąłem się z takimi opiniami, są dla mnie ciekawe i szanuję je. Co więcej, bardzo doceniam takie głosy, bo oznacza to, że ludzie są zaangażowani, lubią różne oblicza Profetów. W niektórych mogą znaleźć coś dla siebie, w innych nie, choć są też tacy, którym podobamy się całościowo. Fajnie wiedzieć, że ludzie odnoszą się do tych zmian. Na pewno nie chcemy być kolejnym zespołem nagrywającym te same płyty – rozwijamy się cały czas, proponujemy coś nowego, a jednocześnie spójnego.

Ale w historii każdego zespołu przychodzi moment stagnacji – co wtedy?

Jeśli to się wydarzy, zdecydujemy się na odpowiednio długą przerwę od grania, nie widzę innej opcji. Stać nas na różne inne rzeczy, co pewnie zademonstrujemy na następnych albumach.

To przeczucie czy ściśle zaaranżowany plan?

Nie mamy takich planów. W tej chwili chcemy przede wszystkim pograć trochę koncertów, bo w początkowych latach – z różnych względów, choćby pandemicznych czy personalnych – nie występowaliśmy na żywo zbyt często. Najpewniej da nam to również nie tylko frajdę, ale i inspirację, by tworzyć nowy materiał w przyszłości.

Teksty na „Ubóstwie” to rozczarowanie człowiekiem i maksymalnie negatywne wizje świata, najczęściej kreślone bardzo poetyckim językiem. W takiej konwencji bardzo łatwo o niezamierzony kicz – myślisz, że go uniknęliście?

Wydaje mi się, że zawsze trzeba mieć w głowie swoisty reality check, tzn. dać te teksty komuś do przeczytania, przeczytać je samemu wiele razy… W związku z tym sami potrafimy się wyhamować, gdy coś wydaje się przekroczeniem odpowiedniej granicy. Jak wspominałem, potrafimy dyskutować o tym godzinami, więc dbamy o każdy szczegół. Ale z drugiej strony pojmowanie patosu może być bardzo różne. My na przykład lubimy patos.

Miejsce Profetów to bardziej OFF Festival czy Black Silesia?

Miejsce Profetów jest tam, gdzie ludzie chcieliby nas usłyszeć, po prostu. Wydaje mi się, że wśród publiczności na obu festiwalach, które wymieniłeś, mamy znajomych i słuchaczy, więc odnaleźlibyśmy się bez problemu. 

Łukasz Brzozowski

zdj. Piotr Pardiak (1) i Monika Wawrzyniak (2)

Ostatnie wpisy

Kategorie

Obserwuj nas