Jak zareagowałyście na pierwszy przypływ popularności w historii Babymetal?
Su-metal: Gdy ukazał się nasz pierwszy singiel i zarazem teledysk, „Doki Doki Morning”, dostałyśmy baty prawie z każdego zakątka świata. Ludzie narzekali, że to nie metal. Jednak zamiast przejmować się krytyką, byłam podekscytowana tym, że muzyka Babymetal dotarła tak daleko i posłuchało jej tyle osób. Ponadto, kiedy usłyszałam gotowy numer pierwszy raz, byłam oczarowana. O matko… to coś zupełnie nowego i świeżego – pomyślałam. To przekonało mnie, że robimy coś właściwego.
Pytam o to, ponieważ Babymetal stało się dużą rzeczą na bardzo wczesnym etapie kariery, gdy byłyście nastolatkami. Jak mocno zachwiało to waszym życiem?
S: Pamiętam, że gdy zaanonsowano nasz udział na festiwalu Sonisphere w 2014 roku, spotkało się to z falą krytyki. Z jakiegoś powodu przerzucono nas z małej na dużą scenę. Byłam tym totalnie zaskoczona. Wciąż bardzo dobrze pamiętam początek koncertu. Wchodzimy, a przed nami dobre 50 tysięcy zimnych, oceniających i przeszywających spojrzeń. Trochę się bałam, ale czułam, że jeśli na nas patrzą, są zainteresowani, więc dałam z siebie wszystko. Grałyśmy jakieś pół godziny i zauważyłyśmy, że z biegiem czasu ludzie nie byli zniechęceni, a wręcz przeciwnie – podobało im się, co robimy, dobrze się bawili. Zostaliśmy zaakceptowane, co za ulga! Dzięki temu konkretnemu doświadczeniu w stu procentach uwierzyłyśmy w to, co robimy. Wszystkie co do jednej.
Na początkowym etapie spotkałyście się zarówno z wielkim entuzjazmem, jak i wielką krytyką. Czy ogrom tak sprzecznych opinii pojawiających się obok siebie był dla was wyzwaniem psychicznym?
Moametal: Z krytyką jest tak, że dobrze, gdy się pojawia, bo oznacza to, że zespół przykuwa czyjąś uwagę. Z drugiej strony otrzymywałyśmy także całą masę wsparcia i dużo pozytywnych komentarzy. Patrzę na to z uśmiechem i wspominam raczej miło. Mimo tego, w tamtym czasie najbrutalniejsze opinie potrafiły sprawić mi wiele przykrości. Miałam wtedy dosłownie 10 lat, zawierzyłam wszystko Babymetal, i nie rozumiałam wielu rzeczy. Niemniej nawet w tamtym okresie czasami pojawiała się we mnie pewna forma frustracji i bezsilności wywołanej nieprzychylnymi głosami na nasz temat. Niestety nic nie mogłyśmy z tym zrobić, tylko dalej iść w swoim kierunku. Dałyśmy światu coś nowego, a naturalną reakcją na coś nowego i niespotykanego jest strach lub też krytyka. Mimo tego stałam się dzięki temu silną osobą. Teraz, po 15 latach, mogę powiedzieć, że urosłam pod każdym względem – i fizycznie, i mentalnie.
W tym roku mija 15 lat od założenia Babymetal, a wy robicie się coraz sławniejsze i nie zbaczacie z kursu. Czy pamiętacie konkretny moment, gdy zrozumiałyście, że nie jesteście wyłącznie hype’em, tylko naprawdę potężnym zespołem, który przetrwa wszystko?
Momometal: W ciągu ostatnich paru latach zobaczyłam, że na nasze koncerty przychodzi masa ludzi młodszych od nas lub w naszej grupie wiekowej – to bardzo budujące! Dzięki temu dobrze wiemy, że muzyka Babymetal rezonuje z umysłami wielu młodych osób. Takie coś daje wielki ładunek pewności siebie.
Na przestrzeni ostatnich 15 lat przeżyłyście wiele rzeczy, więc czym Babymetal był dla was na początku, a czym jest teraz? Czy wasza optyka uległa zmianie przez ten czas?
S: Na początku po prostu chciałam, aby nasza muzyka została zrozumiana i zaakceptowana w metalowym środowisku. Teraz, po 15 latach, wiele metalowych legend wyraziło sporą przychylność wobec tego, co robimy. Niektórzy z tych artystów stwierdzili nawet, że tworzymy nową erę metalu. Co więcej – im dłużej gramy, tym więcej spotykamy osób, które dorastały, słuchając Babymetal. Doszło do nas, że po latach uganiania się za innymi i szukania akceptacji, wyprzedziłyśmy wiele osób i teraz to one oglądają nasze plecy. Ale esencja wciąż jest taka sama – nadal po prostu cieszymy się z tworzenia muzyki i nadal się tą muzyką dzielimy ze słuchaczami.
„Metal Forth” to już piąta płyta waszego autorstwa – usłyszymy na niej coś, czego nigdy wcześniej nam nie dałyście?
MM: Tak! Nie mam najmniejszych wątpliwości, że na tym albumie usłyszysz naszą nową odsłonę. Dzięki różnym gościnnym współpracom zaliczonym przy „Metal Forth” pokazujemy światu kolory, których nie wydobyłybyśmy same z siebie. Już samo to będzie bardzo świeże i ekscytujące.
W którym momencie życia zrozumiałyście, że kochacie metal i nie jest to jednorazowa fascynacja?
M: W wielu sytuacjach:
– gdy tworzę playlistę z ulubionymi metalowymi piosenkami, których słucham, będąc w trasie,
– gdy do tej samej playlisty dodaję nowe utwory artystów, których zobaczyłam na jakimś festiwalu i bardzo mi się spodobali,
– gdy oglądam „Some Kind of Monster” w domu. Wtedy nachodzi mnie myśl w stylu: tak, lubię metal.
Jakie jest wasze główne skojarzenie z Polską?
MM: Macie mnóstwo historycznych budynków, które robią wrażenie, więc miło się je ogląda, gdy akurat przejeżdżamy przez Polskę. No i przy następnej wizycie w waszym kraju bardzo chciałabym spróbować pierogów.
Łukasz Brzozowski
zdj. materiały zespołu