Póki co nie mogę tego ustalić, bo jeszcze za krótko się znamy, ale z całą pewnością trio kierowane przez Jarvisa Leatherby zdobyło moją sympatię. Korzeń stylistyczny ich muzyki nie został drastycznie zmodyfikowany w porównaniu do poprzedników – to wciąż melodyjny do bólu heavy metal z dynamiką bliską hard rockowi – lecz wydaje mi się, że jest jakby nieco inny, jeszcze bardziej nastawiony na przeboje. Jeśli Amerykanie przy pomocy “Outsider” chcą opuścić ciasną grotę i pobłyszczeć przed słuchaczami, którzy niekoniecznie recytują z pamięci całą klasykę NWOBHM, to wróżę im powodzenie. Istotnym atutem w tej kwestii pozostaje położenie jeszcze większego niż dotychczas ciężaru na wspomniany pierwiastek hard rocka, który może niekoniecznie wysuwa się na pierwszy plan w kategorii riffów czy melodii, choć jak najbardziej uwidacznia się w samej konstrukcji utworów. Skład ze słonecznej Kaliforni nie musi bowiem uciekać w dominację solówek, powłóczystych melodii czy tak lubianego w heavymetalowej konwencji galopowania niesionego dynamiką podwójnej stopy. Zamiast tego wolą docisnąć charakterny riff ekspresową wstawką z organami hammonda (“Obsidian”) albo zbudować piosenkę głównie w oparciu o rzewno-stadionowy refren, który brzmi jak zaginiona zdobycz z glammetalowego skarbca.
Night Demon sprawiają wrażenie kapeli wręcz stworzonej po to, by skutecznie reanimować złote metalowe standardy sprzed dekad. Jednocześnie przeskoki z jednej szufladki w drugą nie są u nich prostolinijnie podkreślane quasi-potężnym crescendo czy obowiązkowymi kilkoma sekundami ciszy. Świetnie widać to w “Beyond the Grave”, gdzie mniej więcej w połowie power-balladowy nastrój burzy zwarty speedmetalowy riff i urwane w odpowiednim momencie solo. Nie jestem w stanie określić, czy tak zgrabne i proste zarazem kompozytorskie sztuczki to efekt twórczego wyrachowania, czy może wynik przypadku. Niemniej, trzeba Night Demon przyznać, że doskonale rozumieją, co robić, by ich utwory nie przeradzały się w muzyczne kolubryny. Z jednej strony zespół doskonale opanował sztukę wciskania hamulca, dlatego nie uświadczycie tu tokującego wokalisty, przegiętych popisów gitarowych czy rozbuchanej emocjonalności. A z drugiej? Trudno nie uśmiechnąć się z wrażenia, słysząc sabbathowskie wstawki w “Outsider” czy “Rebirth” albo refreny skonstruowane na styku melancholii i wzniosłości jak choćby w “Escape from Beyond”. Takiego budowania melodii nie powstydziliby się nawet W.A.S.P., co brzmi tym lepiej, jeśli weźmiemy pod uwagę, że resztę piosenki napędzają wręcz thrashowe cięcia. Warto pamiętać, że tego wszystkiego nie byłoby, gdyby nie świetnie rozpisane wokale Jarvisa Leatherby, który wie, kiedy zaatakować delikatną chrypką, kiedy uderzyć w wyższy rejestr i kiedy podbić punkt kulminacyjny utworu chwytliwą harmonią. Da się? Jak najbardziej.
W zalewie heavymetalowych premier Night Demon wyróżnia się przede wszystkim skutecznością w egzekwowaniu pomysłów i odrzuceniem patosu na rzecz hardrockowej zadziorności. “Outsider” to rajd cadillakiem z odsłoniętym dachem, a nie rycerz szukający księżniczki w opałach. Na sezon wiosenno-letni jak znalazł.
Łukasz Brzozowski
(Century Media, 2023)
zdj. materiały zespołu