Piosenki Soundgarden, od których sufit zwali się na głowę

Dodano: 18.10.2024
W ubiegłym miesiącu celebrowaliśmy trzydziestolecie najpopularniejszej płyty Soundgarden – „Superunknown”. Teoretycznie to świetna okazja na wystawienie galerii komplementów, wyliczankę achów i ochów oraz zaznaczenie, jak istotny był ten album w podkreśleniu panującej wówczas światowej dominacji grunge’u. Ale przecież to wszystko już wiecie, więc zamiast tego proponujemy listę najcięższych piosenek z repertuaru Soundgarden. A parę ich było.

Tutaj mała adnotacja: wiadomo, że w kategorii czysto instrumentalnej chłosty nie jest to poziom ciężaru w guście Esoteric czy Winter, ale jeśli o emocjonalną temperaturę utworów chodzi – mało co może im dorównać. No i generalnie, nawet mimo wielkiej popularności Soundgarden, mowa o piosenkach z wybitnie kruszącymi riffami. Takimi, od których sufit faktycznie zwala się na głowę.

„4th of July” („Superunknown”)

Chyba nie mogłem zacząć od czegokolwiek innego. „4th of July” to całkiem możliwie najbardziej ikoniczny ciężarowiec w katalogu Soundgarden, a już z całą pewnością najbardziej przygniatający. Jeśli jesteś w mrocznym miejscu, ta piosenka strąci cię tam jeszcze głębiej – głosi jeden z youtube’owych komentarzy i nie sposób się z nim nie zgodzić. Tutaj każdy aspekt potrafi zapewnić srogiego doła. Już począwszy od tekstu jest tu tak gęsto, że klimat można ciąć nożem. Myślałem, że jestem jedyny / Ale to po prostu kłamstwo deklaruje Cornell w strudzonej manierze, mając za sobą walec drogowy. Główny riff tego numeru sunie z taką gracją i wybrzmiewa w pełni do tego stopnia, że podobny majestat zagłady z pewnością mogłoby osiągnąć Thou, gdyby miało choćby połowę songwriterskiego talentu grupy z Seattle. Bo tutaj, mimo samych ciemnych barw, nie ma smucenia, nie ma zanudzania słuchacza – jest w tym walcu wręcz coś triumfalnego. Jeśli już wszystko chyli się ku końcowi, to z pełnym impetem, nie inaczej.

„I Awake” („Louder than Love”)

Na tle „Badmotorfinger” czy „Superunknown” „Louder Than Love” sprawia wrażenie niedocenianej płyty. W odróżnieniu od późniejszych, znacznie bardziej zaawansowanych aranżacyjnie i kompozytorsko albumów Soundgarden jest to rzecz znacznie prostsza i bardziej garażowa, ale w tym tkwi jej urok. Tutaj dostajemy pełną wulgarność. Wściekłe młode chłopy krzesają te swoje niecodzienne riffy, w których przeplata się psychodeliczna abstrakcja, lecz także i energia punk rocka oraz wątki kojarzone w późniejszych latach ze stonerem. Skoro już o stonerze mowa – nie jest tajemnicą, że Chris Cornell kochał Black Sabbath. W „I Awake” słychać to od wejścia. Gdyby Tony Iommi miał w latach 90. taką formę jak za czasów „Sabbath Bloody Sabbath”, to pisałby właśnie takie riffy. Numer stąpa w najlepsze, a gdy w refrenie nieodżałowany Cornell wyje do księżyca, by pamiętać o tym, że wciąż cię kocha, nie pozostaje nic jak odruchowo się przeżegnać. Takich ilości jadu mogliby pozazdrościć znacznie bardziej ekstremalni zawodnicy.

„Slaves & Bulldozers” („Badmotorfinger”)

„Badmotorfinger” był pierwszym albumem Soundgarden, który wcisnął ich do mainstreamu. Nie tracąc żarliwości i bezkompromisowości, grupa potrafiła napisać kawałki, będące jednymi z ikonicznych hymnów rockowej alternatywy lat 90. – tak, dokładnie, jeszcze przed „Black Hole Sun”. „Rusty Cage” to świetny rozpędzony otwieracz na hardrockowym paliwie, który uświetnił wielu milionom osób godziny spędzone przy „GTA: San Andreas”. Do tego mamy też niesiony frenetyczną rytmiką „Jesus Christ Pose”, nonszalancki w swoim ciężarze „Outshined” oraz właśnie „Slaves & Bulldozers”. I znów, powraca tutaj skojarzenie z Black Sabbath. Średnie tempo, zero oporów w kontekście zrzucania cegieł na słuchacza i niesamowity poziom chwytliwości jak na tak bezlitosne składowe. To właściwie proto-stoner, lecz podany z maksymalnym poziomem mocy i wokalami świdrującymi w jeszcze wyższych rejestrach niż Ozzy Osbourne – tutaj mówimy już o przeszywającym wrzasku w skali godnej Roba Halforda z Judas Priest. Nieśmiertelny numer.

„Hunted Down” („Screaming Life”)

Najbardziej znany i całkiem możliwe, że najlepszy kawałek z debiutanckiej EP-ki Soundgarden. Swoją drogą, jest to chyba jeden z moich ulubionych materiałów czwórki z Seattle. Ten tytuł mówi właściwie wszystko – następuje tu samo wykrzykiwanie, a wręcz wyrzygiwanie życia. Pełen atawizm i młodzieńcza chęć podbicia wszystkiego. Bez żadnych tam subtelności i czajenia się za rogiem. Pamiętacie chociażby utwór „Tears to Forget”? Dwie minuty punkrockowej eksplozji szału z ryczącym Cornellem, jeszcze fermentującym i nie do końca opracowanym stylem riffowania, który za parę lat okrzepnie na dobre – a wszystko to podane w… dziwnej manierze. Bo ten numer albo właśnie zupełnie odmienny od niego „Hunted Down” to esencja wczesnego stylu Soundgarden. Coś jakby połączyć gotycko-hardrockową energię najstarszego The Cult z kąśliwością Black Flag i – w przypadku „Hunted Down” właśnie – Black Sabbath oczywiście. Jest ciężko jak diabli, jest nieco dziwacznie i raczej odmiennie od piosenkowych standardów. Jest niepowtarzalnie.

„665 i 667” („Ultramega OK”)

Podobnie jak ze „Screaming Life” w przypadku „Ultramega OK” tytuł w pełni oddaje zawartość materiału. Myślicie o tym albumie i od razu dochodzi do was, że jest to jedna z najlepszych rzeczy w kategorii „bardzo fajne”. Może nie odmieni wam życia, ale z pewnością zagłuszy wszelkie problemy z nim związane. Tym bardziej że mimo całego mroku i punkowo-metalowej energii wyzierającej z piosenek znalazło się tu miejsce na odrobinę humoru. „One Minute of Silence” to żartobliwy hołd złożony Johnowi Lennonowi i jego „Two Minutes of Silence”, a obok czają się miniaturowe „665” i „667”, czyli pstryczek wymierzony w nos wszystkim przesadnie mrocznym metalowcom tego świata i konceptowi mocy liczby 666. Mamy tu więc inkantacje pod adresem świętego mikołaja i generalnie dużo uśmiechu. A na tle tego wszystkiego piętrzą się wręcz sludge’owo bagniste riffy. Nie ukrywam, że gdybym sam jakimś cudem miał zostać świętym mikołajem, ucieszyłbym się z takiej laurki. W tej Laponii to muszą mieć fajnie, nieprawdaż?

Łukasz Brzozowski

zdj. materiały Soundgarden

Ostatnie wpisy

Kategorie

Obserwuj nas