TOP 5: Metal o szkole

Dodano: 28.08.2024
Już za chwilę dojdzie do koszmaru wszystkich nauczycieli i uczniów (pomijając studentów) – 2 września powrót do szkoły. Proponujemy wam zatem 5 metalowych numerów o szkole, które pomogą znieść trudy gnicia w pierwszej ławce lub za biurkiem.

Deftones – „Back to School” (Maverick)

Oczywiście, że nie mogliśmy zacząć inaczej. Ten numer jest ikoniczny, a przy tym amerykański do bólu dosłownie w każdym aspekcie. Już sam teledysk mówi więcej niż tysiąc słów. Chino Moreno pomykający po szkole w deskorolce (miał wtedy 27 lat, więc trochę więcej od statystycznego licealisty, ale niech będzie), oglądające się za nim mall goths i rozwałka w gabinecie dyrektora… Jeśli coś może być pocztówką USA z przełomu wieków, to chociażby ten klip. Sam numer również należy do największych hitów Deftones, choc biorąc pod uwagę ich późniejsze wolty, a nawet i charakter reszty kawałków z „White Pony”, nie należy do najbardziej reprezentatywnych utworów grupy. Ale to nieistotne – mamy rozpoznawalny z kilometra, seksowny jęk Moreno, rozmyte, a przy tym atakujące gitary i obowiązkowy w alt-metalu ofensywny groove. Idealny numer do buntowania się przeciwko szkolnym zasadom. Jednocześnie cała artsy otoczka dookoła niego daje wam status kogoś więcej niż wyłącznie buntownika. Polecamy gorąco, jak i cały katalog dokonań Deftones.

Venom – „Teacher’s Pet” (Neat Records)

Jak jest szkoła, to muszą być seksualne fantazje – jak to w szkole już bywa. „Black Metal” Venom to szalenie ważny album, dzięki któremu wylano fundamenty w zasadzie pod cały metal ekstremalny. Od thrashu aż po death czy black metal. Wystarczył adekwatny tytuł i zalotnie uśmiechnięty koziołek z okładki i wszystko poszło samo. Przechodząc do konkretów: „Black Metal” sam w sobie nie jest najbardziej poważnym albumem na świecie, ale nawet na tle całości „Teacher’s Pet” zdecydowanie się wyróżnia. Nie ma tu diabła, okołookultystycznych historii czy innego mroku – zamiast nich jest klasyczna fantazja młodego ucznia nt. prokreacji z nauczycielką. Mimo knurskiego wydźwięku kawałek zdecydowanie jest jednym z najlepszych i przede wszystkim najpopularniejszych na płycie. Całośc zasuwa w wybitnie przebojowej, speedmetalowej manierze – z przepięknym bluesowym przełamaniem w połowie – a wybitnie glammetalowa natura tekstu tak naprawdę tylko dodaje temu uroku. Śmieszny metal prawie nigdy nie jest śmieszny, ale w tym przypadku działa jak trzeba.

Nirvana – „School” (Sub Pop)

Jeśli jakimś cudem jest na sali ktoś, kto kojarzy Nirvanę wyłącznie z paru ikonicznych hitów, może się zdziwić. No, bo jak to? Kurt Cobain i metal? Przecież to się nie godzi. A właśnie, że się godzi. Debiutancki krążek największego rockowego zespołu lat 90., oprócz oczywistej grunge’owej podstawki, ocieka wręcz wpływami noise rocka i sludge metalu. Ba!, w swoim czasie wiedział to nawet wydawca zespołu, opisując singla „Love Buzz/Big Cheese” terminem heavy pop sludge. I jasne, Nirvana na „Bleach” nie brzmi może jak Acid Bath czy Eyehategod, ale punkowa niechlujnośc, zauważalny poziom dziczy i utytłane w brei gitary trafią do każdego, kto lubi ciężko i wolno. „School” to mało wesoły kawałek. W dużej mierze traktuje o tym, że szkoła nie jest fajna, bo Cobain raczej nie wspominał swoich licealnych czasów z łezką oku. W komentarzach widocznych na świadectwie ukończenia swojego ogólniaka, czyli Aberdeen High School w Waszyngtonie, otrzymał komentarze typu wiecznie znudzony, nerwowy, niechętny do współpracy. Ostatecznie stworzył jedne z lepszych piosenek w dziejach rocka, więc warto było.

Anvil – „School Love” (Attic)

Nie oszukujmy się – debiutancki album Anvil nie jest najlepszy na świecie. Mówiąc brutalnie: nie ma nawet podjazdu do najlepszych dzieł zespołu, czyli na przykład wydanego ledwie rok później „Metal on Metal”. Styl grupy na wydanym w 1981 roku „Hard’n’Heavy” jest nieociosany i niepewny. Zamiast typowego dla siebie, kąsającego speed metalu Kanadyjczycy wahali się między klasycznym heavy a hard rockiem. W dodatku nie byli też wówczas najlepszymi kompozytorami, więc piosenki sprawiały wrażenie średnio przyciągających. Ale akurat otwierające krążek „School Love” to zupełnie inna para butów. Jest rwany riff, są dobrze wkompowane gitarowe unisona, są zgrabne solówki… No i tekst traktujący o szkolnym romansie. Ale raczej nie takim jak z „Teachers Pet” Venom. Tutaj chodzi o inny rodzaj ryzyka, a mianowicie romantyczne uniesienia uprawiane z drugą połówką na terenie szkoły i towarzyszące temu ryzyko. Jak wiadomo, zakazany owoc w końcu smakuje najlepiej.

P.O.D. – Youth of the Nation (Atlantic)

„Youth of the Nation”, czyli zdecydowanie najbardziej ikoniczna piosenka P.O.D. opowiada o temacie, który dominuje głównie w amerykańskich szkołach. Mianowicie chodzi o strzelaniny. Sam numer powstał akurat w czasie, gdy w placówce tuż obok ich salki prób, gdy w Santana High School doszło do masakry wywołanej przez piętnastoletniego Charlesa Andrew Williamsa. Po latach gitarzysta grupy powiedział, że gdy tylko dowiedzieli się o dramatycznych wydarzeniach, zaczęli wspólnie jammować, a jeden z podrzuconych wówczas beatów stał się podłożem całej piosenki.  

Łukasz Brzozowski

zdj. James Minchin III

Ostatnie wpisy

Kategorie

Obserwuj nas