TRIBULATION MYŚLĄ O NASTĘPCY „WHERE THE GLOOM BECOMES SOUND”
W rozmowie z Metal Injection Adam Zaars zapowiedział premierę kilku nowych numerów zarejestrowanych podczas tej samej sesji, co opublikowana jakiś czas temu singlowa „Hamartia”. Ten singiel nie jest odrzutem z poprzedniej płyty, ale nie jest też zapowiedzią tego, co dopiero nadejdzie – bo nie wiem, co nadejdzie. Naprawdę nie mam pojęcia. To po prostu zapis stanu, w którym byliśmy jako zespół w tamtym momencie. Dodał też, że nowy gitarzysta zespołu, Joseph Tholl, któremu przypadło w udziale niełatwe zadanie wejścia w buty zjawiskowego Jonathana Hultena, brał czynny udział w pisaniu materiału. Tak, Joseph napisał jedną z tych nowych piosenek, co może wskazywać na to, że chciałby w przyszłości angażować się w nasz proces twórczy – ale podejrzewam, że nie jest jeszcze w 100% pewien, jak miałoby to wyglądać, podobnie jak ja nie jestem pewien, jak będzie brzmiał nowy materiał. Niedługo zaczniemy składać nowe utwory do kupy. Na razie mam tylko mnóstwo wstępów do numerów; zbyt wiele wstępów. Byłbym zaskoczony, gdybyśmy zrobili coś bardzo kontrowersyjnego i „nowego”, ale… nigdy nie mów nigdy.
Ostatnią dużą płytą Tribulation pozostaje „Where The Gloom Becomes Sound”, wydana w 2021 r. przez Century Media.
GREEN LUNG W NUCLEAR BLAST
Za sprawą wydanego w ubiegłym roku „Black Harvest” Brytyjczycy narobili sporego zamieszania na stonerowym poletku, co nie uszło także uwadze metalowych majorsów. Zespół na swoich socialach poinformował o podpisaniu kontraktu z Nuclear Blast: W ciągu pięciu lat przeszliśmy drogę od organizowania koncertów w garażach i sprzedawania samodzielnie nagrywanych kaset po występy na dużych festiwalach i dołączenie do największej metalowej wytwórni na świecie – wszystko to tylko i wyłącznie dzięki waszemu wsparciu i entuzjazmowi. Nie mamy słów, żeby za to podziękować, a jednocześnie możemy zapewnić, że dopiero się rozpędzamy. Przez ostatnie kilka miesięcy staraliśmy się spłacić ten dług wdzięczności, pracując nad najbardziej ambitnym materiałem, jaki kiedykolwiek udało nam się stworzyć. Niedługo wejdziemy z nim do studia i już nie możemy się tego doczekać.
Poza zapowiadaną nową płytą Nuclear Blast wyda także wznowienia EP-ki „Free The Witch” oraz albumu „Woodland Rites” z 2019 roku.
ENSLAVED ZAPOWIADAJĄ NASTĘPCĘ „UTGARD”
Jak się okazuje, Norwegowie nie próżnowali i zdążyli już przygotować następcę wydanej dwa lata temu „Utgard”. Wokalista zespołu, Arve Isdal, zapowiada go jako potężny album, który w fazie produkcji nieustannie się rozrastał – próbowaliśmy kolejnych, coraz to bardziej szalonych rozwiązań, i wszystkie fantastycznie się sprawdzały. Na końcu przywieźliśmy nasze mobilne studio do Grutle, jedliśmy domową pizzę i wieczorami nagrywaliśmy wszystkie te ciekawe pomysły na taśmę. To bardzo złożona, wielowarstwowa płyta będąca miksem wielu gatunków, dlatego może wymagać więcej niż jednego przesłuchania do pełnego „przetrawienia”. Z dumą stwierdzam, że jest to najlepszy materiał, jaki do tej pory nagraliśmy. A zarazem najlepiej brzmiący.
Tytuł i data premiery płyty jak na razie pozostają nieznane. Przypomnijmy, że po wydaniu „Utgard” Enslaved zdążyli jeszcze podzielić się ze słuchaczami singlem „Kingdom”.
SLIPKNOT KOŃCZY Z WYDAWANIEM PŁYT?
W niedawnym wywiadzie dla NME perkusista zespołu, Shawn Crahan, znany także pod pseudonimem Clown, zdradził, że tytuł ostatniego krążka Slipknot – „The End, So Far” – może być więcej niż symboliczny, a kapela zmieni tryb działania na taki, który byłby zorientowany na wydawanie singli, a nie pełnych płyt. Te ostatnie określił mianem „przestarzałych”. Dodał też: Zawsze zastanawiałem się, co by było, gdyby Slipknot był na tyle „dużym” zespołem, by mógł uniezależnić się od wydawania płyt. Co, gdybym mógł przekonać słuchacza, że zamiast czekać dwa lata na pełną płytę, mógłby co miesiąc dostawać nowy singiel (…) zamysł polega na tym, by fani mieli bezpośredni kontakt z nami, nie poprzez wytwórnie, kanały na YouTube czy radio… To niepotrzebne, bo kochają nas jako nas, jako zespół, wiedzą, że mamy swój własny „filtr”, w zgodzie z którym tworzymy. Coś w stylu: popatrzcie, do czego jesteśmy zdolni, kiedy możemy działać bez jakichkolwiek ograniczeń.
CORROSION OF CONFORMITY Z NOWYM PERKUSISTĄ
I wcale nie chodzi tu o technicznego kapeli, Johna Greena, który w ostatnim czasie zastępował na bębnach zmarłego Reeda Mullina. CoC ponownie nawiązują współpracę ze Stantonem Moore’em, na co dzień pałkerem nowoorleańskiego ansamblu Galactic. Ponownie, bo perkusista zagrał już na wydanej w 2005 r. „In The Arms Of God”. Więcej szczegółów udostępnia basista kapeli, Mike Dean: Tak, wygląda na to, że ponownie będziemy współpracować ze Stantonem. Po wielu latach historia zatacza koło. Stanton jest zupełnie innym perkusistą niż Reed, dowiedzieliśmy się tego już w trakcie prac nad „In The Arms Of God”. Wnosi do kapeli coś innego. Bierze wszystkie te „nowoorleańskie” wpływy i wrzuca je do metalowego utworu – nie ma opcji, że będzie inaczej. Jeśli widziałeś go kiedyś grającego z Galactic, wiesz, o czym mówię. Ma swój własny sznyt. Ale wątpię, że dołączy do zespołu na stałe, wątpię, żeby chciał pojechać z nami w trasę, bo ma też inne zobowiązania i często jest zajęty. W każdym razie zaproszenie go na nową płytę wydawało nam się naturalnym ruchem: byliśmy bardzo zadowoleni z tego, co zrobił na „In The Arms Of God”, no i chcieliśmy, żeby to pierwsze nagranie po odejściu Reeda było czymś wyjątkowym. Zobaczymy, jak wyjdzie – wyczekujcie dalszych wieści.
POWRÓT JUSTINA BROADRICKA
Artysta bez żadnej zapowiedzi wypuścił szóstą płytę swojego projektu JK Flesh. Kevin Martin z The Bug, który wydał „Sewer Bait” w swojej wytwórni, Pressure Records, opisuje ją tymi słowami: ten krążek jest slo-mo i slo-fi, i przypomina podróż do absolutnie najniższych pokładów brudu i szlamu. Przesterowany, skorodowany i zdemoralizowany, zawiera wszystkie niezbędne elementy takiej muzyki, a jednocześnie jest w piękny sposób oryginalny. Każdy, kto lubi najbardziej obskurne nagrania Andy’ego Stotta, najodważniejsze wycieczki Portera Ricksa czy demolujący głośniki groove Techno Animal znajdzie tu dla siebie uzależniający kąsek (…) to płyta dla ludzi zbyt wycieńczonych i nawalonych, żeby obchodził ich taniec, ale jest zarazem na tyle magnetyczna i wciągająca, że stopniowo doprowadza do pełnej hipnozy całego ciała.
DZIEWIĄTA DUŻA PŁYTA INSOMNIUM
Melodyjni deathmetalowcy z Finlandii w zeszły piątek ujawnili datę premiery swojego dziewiątego krążka. „Anno 1696” ukaże się już 24 lutego przyszłego roku nakładem Century Media Records. Album będzie osnuty na opowiadaniu napisanym przez basistę zespołu, Niilo Sevanena. Tematycznie cofamy się tu do roku 1696, czyli ery niepokoju oraz wielkiego głodu na Północy. W całej Europie szaleją polowania na czarownice, a procesy czarownic dotarły nawet do spokojnych, majestatycznych krain Szwecji i Finlandii. W małej, zapomnianej przez Boga wiosce czai się tragedia… Dodajmy, że to nie pierwszy koncept album w dorobku Insomnium, bowiem Finowie eksplorowali już taką formułę na „Winter’s Gate”. Nową płytę zmiksował Jaime Gomez Arellano. Masteringiem zajął się Tony Lindgren ze studia Fascination Street. Pierwszy singiel zapowiadający „Anno 1696”, czyli „Lilian”, jest już dostępny do odsłuchu.
NEWSY Z OBOZU FEAR FACTORY
Według Dino Cazaresa, zespół myśli już o następcy „Aggression Continuum” z 2021 roku. Jesteśmy teraz na etapie nagrywania demówek, mamy ich całe mnóstwo. Początkiem przyszłego roku powinniśmy wejść do studia, później jedziemy w trasę, więc produkcją zajmiemy się jakoś w czerwcu. Od tego momentu chcielibyśmy, żeby płyta miała premierę jak najszybciej. Jak wiadomo, będzie to pierwszy album Fear Factory nagrany bez udziału Burtona C. Bella, który odszedł z zespołu dwa lata temu, ale zdążył jeszcze nagrać wokale na „Aggression Continuum”. Cazares pracuje z nowym wokalistą od roku, ale nie ujawnił jeszcze jego tożsamości publice – ma to nastąpić za pośrednictwem premiery nowego singla, dosłownie parę dni przed startem amerykańskiej trasy kapeli w lutym 2023. Takie zmiany personalne wymagają czasu. Chcesz być pewien, że wybrałeś najlepszą kandydaturę. Nie jest to dla mnie nowość, bo zmieniałem już wokalistów w innych zespołach, zaczynałem też różne projekty z różnymi wokalistami, ale fakt, te zmiany nigdy nie dotyczyły Fear Factory. To wyzwanie, ale wyzwanie, którego chcę się podjąć. Na pewno pojawią się głosy krytyki, ale gdzie ich nie ma? Mam zamiar nadal robić to, z czego jesteśmy znani jako Fear Factory, i uhonorować dziedzictwo tego zespołu.
TRIPTYKON WEJDĄ DO STUDIA
W wywiadzie dla Metal Injection Tom G. Warrior ujawnił, że pozostająca ostatnim studyjnym dokonaniem kapeli „Melana Chasmata” już wkrótce powinna doczekać się następcy. Kiedy rozmawialiśmy ostatnim razem, był początek pandemii i wydawało się, że wykorzystamy ten czas na tworzenie nowej płyty. Wyszło wręcz odwrotnie – nikt z nas nie znalazł inspiracji w odosobnieniu, bez kontaktu z resztą zespołu i z publicznością, bez grania na żywo i podróży, które z nim się wiążą. Ja sam przez dwa lata pandemii zdołałem napisać jeden utwór, mimo że próbowałem więcej. Obecnie to się zmieniło: aktywnie koncertujemy i w przyszłym roku mamy zamiar nagrać nowy album. Taki jest plan. Właśnie wróciliśmy z trasy i rozjechaliśmy się do domów, gdzie każdy pracuje nad swoimi pomysłami. Później spotkamy się w sali prób, żeby wspólnie je ograć. Nie wiem, czy zdążymy wydać w przyszłym roku pełną płytę, ale coś na pewno wydamy – choćby EP-kę, by pokazać słuchaczom, że faktycznie siedzimy w studio i pracujemy nad nową muzyką.
CZŁONKOWIE TYPE O NEGATIVE I EXODUS ŁĄCZĄ SIŁY W NOWYM PROJEKCIE
DieHumane, bo taką nazwę będzie nosić zespół, mieści w swoim składzie m.in. Ricka Hunolta (od 1983 do 2005 gitarzysta Exodus) czy Sala Abruscato z Type O Negative, Life Of Agony i A Pale Horse Named Death. Muzycy opisują nowy projekt jako czołowe zderzenie Celtic Frost z A Perfect Circle, Type O Negative i Nine Inch Nails, podczas gdy w radio leci Pink Floyd. O swoim angażu Hunolt opowiada w następujących słowach: Kiedy dobry przyjaciel zadzwonił do mnie ze słowami „Hej, znam takich gości, którzy właśnie szukają gitarzysty”, absolutnie nie rozważałem dołączenia do jakiegokolwiek zespołu. Ale słuchałem tych demówek przez jakiś miesiąc, aż w końcu się zdecydowałem. To było to, czego szukałem. Znalazłem tu miejsce, żeby wyrazić siebie jako artysta, ale – przede wszystkim – żeby zrobić coś, czego nie robiłem nigdy wcześniej w karierze. W tym zespole jest naprawdę mnóstwo talentu. Abruscato dodaje: Nie mogę się doczekać premiery tej wyjątkowej płyty, na którą miałem okazję napisać i nagrać partie bębnów. To rzecz zupełnie inna od wszystkiego, w czym brałem udział do tej pory. Myślę, że słuchacze też będą pod wrażeniem.