ZINE online

03.12.2024
Po latach wymyślania się na nowo, eksperymentów i niespodzianek Ulver nagrał „The Assassination of Julius Caesar”, czyli płytę, na której w końcu odnalazł siebie. Problem w tym, że za odnalezieniem siebie poszła stagnacja i upraszczanie formuły, którą wymyślili ponad siedem lat temu. Od tamtego czasu nie rozwinęli jej, tylko zrobili z nią kilka kroków w tył. Na „Liminal Animals” Wilki nie zaskakują, lecz okopuja się w schematach.
19.11.2024
Na „Thanatos” Deus Mortem modyfikują formułę, przy czym nie zapędzają się z nowościami w kozi róg. To wciąż radykalny black metal… ale jakby bardziej przyjazny i przebojowy. Muzyka składu przewodzonego przez Necrosodoma jeszcze nigdy nie brzmiała tak chwytliwie, a rzeczona chwytliwość jest najlepszym co mogło się jej przydarzyć.
04.11.2024
Najnowszy album The Cure brzmi jak muzyka końca świata i ukazuje zespół skutecznie nawiązujący dialog ze szczytowymi okresami swojej działalności. Bez autoplagiatów, mielizn i oznak starzenia się zauważalnych na obu poprzednikach wydanych w XXI wieku. „Songs of a Lost World” to wymarzony strzał na końcówkę kariery.
28.10.2024
Debiutancki album Black Curse sprzed czterech lat od razu wdarł się do czołówki black/deathmetalowego kanonu ostatniej dekady. Wydłużone oczekiwanie na jego następcę popłaciło, ponieważ „Burning in Celestial Poison” przesuwa skalę zezwierzęcenia i złowrogości jeszcze dalej.
23.10.2024
Za sprawą „Svartir sandar”, czy zwłaszcza o trzy lata młodszej, przełomowej dla zespołu „Ótta”, Sólstafir na dobre rozgościli się w progresywno/postmetalowym krajobrazie urządzonym na islandzką modłę. „Hin helga kvöl” jest jednak nieco innym kawałkiem chleba. Niby rewolucji nie ma, ale pożądane nowości jak najbardziej występują i, co najistotniejsze, działają.
16.10.2024
Źle się dzieje w Tribulation. Brak Jonathan Hulténa właściwie z dnia na dzień pozbawił ich naturalnego lidera, co boleśnie widać po koncertach. O ile muzycznie na poprzednim albumie (skomponowanym w dużej mierze przez Hulténa) trzymało się to jeszcze kupy, o tyle na „Sub Rosa in Æternum” Szwedzi są cieniem samych siebie.