ZINE online

21.05.2024
Jamey Eubanks to bardzo miły młody człowiek, ale gdy staje za mikrofonem, zamienia się w bestię. Trudno by było inaczej, bo Knoll to maksymalnie schorowana i rozstrajająca piguła, na którą składają się grindcore, black metal oraz upstrzony dysonansami death metal. Swoją twórczość tagują jako funeral grind, a w tym roku wydali wyśmienity krążek, „As Spoken”. Przeczytajcie naszą rozmowę z tym uroczym krzykaczem, a dowiecie się m.in., czy często się uśmiecha.
17.05.2024
W dobie rozkwitu oldschoolowego death metalu do głosu coraz wyraźniej dochodzi melodyjna odmiana gatunku. Najnowszy album Gatecreeper stanowi tego dobry przykład. “Dark Superstition” to piosenki usytuowane całkiem blisko kanonicznych dokonań In Flames czy nawet Paradise Lost. I zanim się porządnie zdziwicie, dodam, że można było się tego spodziewać.
15.05.2024
Pełen oldschool, odrobina grobowych, a przy tym z lekka melancholijnych melodii i zasuwanie na najwyższych obrotach – to właśnie znajdziecie na “Lifeless Birth”, najnowszej płycie Necrot. Coraz bardziej chwaleni reprezentanci amerykańskiego death metalu nie udają kogoś, kim nie są. O specyfice procesu powstawania tegorocznego krążka i paru innych rzeczach rozmawiam z Lucą Indrio.
09.05.2024
Duńska Vola nadała nową twarz współczesnemu prog metalowi, ze swadą łącząc instrumentalną biegłość, ciężar i czarujące wpływy z różnych zakamarków popu. Kwartet prowadzony przez Asgera Myginda jest na scenie nie od wczoraj, ale być może jeszcze na nich nie trafiliście, więc poniżej prezentuję, od których piosenek zacząć. Jeśli wpadną wam w ucho, pokochacie także resztę ich dyskografii.
07.05.2024
Utrzymują, że grają chaotic black metal, ale chaosu zbyt wiele tu nie ma – raczej przemyślany pomysł na siebie. Druga płyta szczecińskiej Czerniny próbuje być i wściekła, i wściekle ambitna, co wcale nie tak łatwo osiągnąć, ale wszystko wskazuje na to, że im akurat się udało.
29.04.2024
Powszechny w metalu trend wskrzeszania przeszłości zahaczył o symfoniczny black metal. Ryzykownie, bo sporo szczytowych dokonań z tej niszy nie broni się najlepiej. Zamiast ekstremy pojawiały się w niej próby zamknięcia orkiestry w syntezatorze, choć spod wyprasowanego żabotu i tak wystawała kolczuga. Ale czy Folterkammer na “Weibermacht” unika błędów starszych znajomych po fachu, którzy chcieli zmieszać czerń i operę?