Revenge – „Violation.Strife.Abominate”: Dzicz.Bez.Przerwy

Dodano: 05.02.2025
J. Read sieka, szlachtuje i maltretuje po staremu. Tak można opisać cały nowy album Revenge, serio. Ale czy to źle? Pod żadnym pozorem. Siódmy krążek jego projektu brzmi równie witalnie jak poprzednicy.

Często mówi się, że stagnacja to najgorsze, co może spotkać artystę – że jeśli któryś raz z kolei korzysta się z identycznego schematu i nie wprowadza znaczących zmian, może dojść do wyczerpania formuły. To wszystko jest oczywiście prawdą, lecz w przypadku siódmego krążka Revenge radykalne obstawanie przy metodach wypracowanych jeszcze za czasów Conqueror wydaje się najlepszym rozwiązaniem. Nie wiem, jak do tego doszło, lecz przy „Violation.Strife.Abominate” klocki układają się w tym samym miejscu. Kanadyjski projekt wydobywa z siebie tak samo negatywną, wściekłą i osaczającą energię. Wcale nie brzmi to, jak stopniowo blaknąca wersja szału z „Triumph.Genocide.Antichrist”, tylko ładunek agresji o równie wielkiej mocy.

Trudno z tej magmy blastów, szczekających wokali i jadu wydobyć charakterystyczne hooki. Niemniej jak na standardy war metalu kanadyjski projekt potrafi zaskoczyć okazjonalną, hm, przyswajalnością. Pojedyncze zwolnienia w „Treason Disrupt (All Are Guilty)” brzmią jak doom metal w maksymalnie bestialskiej wersji. Jeszcze ciekawiej robi się w „Piety Vaporized (True Force)”, które przed przejściem w totalny hałas ma w sobie wręcz odrobinę heavymetalowego ducha – oczywiście przetworzonego przez przestery i zwierzęcą dzicz. Poza tymi elementami Revenge brzmi jak zawsze. W tych utworach przypuszcza się pełną ofensywę na słuchaczu i nie ma w nich niepotrzebnego przekraczania granicy war metalu. Ma być do granic złowrogo, chaotycznie i gwałtownie – no i jest. Gdybym miał się o coś zaczepić, byłby to wyłącznie czas trwania materiału. Uszczuplenie ponad 43 minut tej jatki o kilka numerów wcale nikomu by nie zaszkodziło. 

Ale to drobiazg. Czas spędzony na obejmowaniu wściekliźny sączącej się z siódmego albumu Revenge można sobie dozować, a wtedy te odpryski szału brzmią jeszcze lepiej. „Violation.Strife.Abominate” jest warmetalowym wzorcem z Sevres. Wymarzona pozycja dla fanów gatunku. 

Łukasz Brzozowski

(Season of Mist, 2025)

zdj. materiały Revenge

Ostatnie wpisy

Kategorie

Obserwuj nas