Płyty, bez których nie byłabym sobą: Zamilska

Dodano: 31.08.2023
Drugi odcinek cyklu o płytach wywracających bez życie zawiera zero metalu. Jednak bez obaw – Zamilska sporządziła listę materiałów, które emanują mrokiem mocniej niż niejedna metalowa produkcja. Będziecie zadowoleni.

Płyta, dzięki której zapragnęłam zostać muzykiem:

Björk – “Post” 

To był pierwszy elektroniczny album, jaki usłyszałam, będąc jeszcze w gimnazjum. Z miejsca wiedziałam, że od tej pory, moje życie będzie absolutnie podporządkowane temu, aby stanąć kiedyś na scenie jako muzyk.   

Płyta, której się wystraszyłam przy pierwszym odsłuchu:

Death Grips – “The Money Store”

Pamiętam, że zrobił na mnie piorunujące wrażenie i choć wychowywałam się na ekstremalnej, metalowej muzyce i punk rocku, byłam przytłoczona tym albumem. Nie bardzo wiedziałam, co ze sobą zrobić po odsłuchu. Może dlatego, że bezczelnie złączyli punkowy brud z elektronicznym sosem. Jestem wielką fanką do teraz. 

Płyta, która zmieniła moje postrzeganie danego gatunku lub muzyki w ogóle:

Nine Inch Nails – “With Teeth” 

Album, który rozwiał mojej nastoletniej głowie wszelkie frustracje związane z twórczym określaniem się w danym gatunku. Elektronika czy gitarowe brzmienia? NIN pokazali mi, że nie muszę wybierać. Mogę po prostu stworzyć własne brzmienie. 

Płyta, która definiuje to, kim jestem jako człowiek:

Massive Attack – “Mezzanine” 

Album życia. Mocno mnie ukształtował jako muzyka i myślę, że wpływa na mnie nieustannie do dzisiaj. 

Płyta, która może być ścieżką dźwiękową dowolnej imprezy:

The Chemical Brothers – “Dig Your Own Hole” 

Będąc na studiach dorabiałam jako “dj” puszczając muzykę z Winampa w studenckim klubie. Nie chcąc rezygnować z muzycznego edukowania studenckich braci, przemycałam numery z “Dig Your Own Hole” i nawet zatwardziali fani taniego popu, nie byli w stanie usiedzieć i biegli na parkiet. 

Płyta z najbardziej życiowymi tekstami:

PJ Harvey – “Stories from the City, Stories from the Sea” 

PJ Harvey to jedna z artystek, której numery przewijałam na kasecie ołówkiem w drodze do szkoły. Pomogła mi zarówno swoimi tekstami, jak i muzyką wierzyć, że bycie “innym” to wartość. Dzięki niej przetrwałam gimnazjalny koszmar. 

Płyta, którą uwielbiam, choć nikt by mnie o to nie posądzał:

Rihanna – “ANTI”

Swojej słabości do Rihanny nigdy nie ukrywałam, a “Anti” to po prostu bardzo dobra produkcja.  

Płyta, której słuchania nie życzyłabym najgorszemu wrogowi:

Nie bądźmy purystami w żadnej dziedzinie. Niech każdy słucha, czego tylko chce.

zdj. Mateusz Zimnoch

BILETY NA KONCERTY ZAMILSKIEJ Z FURIĄ, OWLS WOODS GRAVES I KRZTĄ ZNAJDZIECIE TUTAJ.

Ostatnie wpisy

Kategorie

Obserwuj nas