ZINE online

16.01.2023
To nie miało prawa się udać. Solówka zbliżającego się do pięćdziesiątki Adonisa gotyku z przełomu wieków, który zagrał na niej to samo, co zawsze, ale ładniej? Czerwone lampki zapalały się jedna po drugiej, a jednak lektura debiutanckiego albumu Ville Valo każe schować uprzedzenia do kieszeni.
29.12.2022
Jeśli tęsknicie za Beastmilk i In Solitude, a oczekiwanie na nową płytę Grave Pleasures dłuży wam się w nieskończoność, to tegoroczna propozycja Rumours powinna być satysfakcjonującym pocieszeniem. Na szczęście Niemcy nie są zespołem bezmyślnie małpującym wymienione grupy, choć niespecjalnie uciekają od inspiracji nimi.
27.12.2022
Moja pierwsza reakcja na nazwę i logo SpiritWorld była taka, że to na pewno kolejny kowbojski black metal, i to jakościowo bliższy raczej przykładowemu Untamed Land niż przykładowemu Vital Spirit. Na szczęście – chyba można powiedzieć, że na szczęście – zawartość „Deathwestern” nie ma nic wspólnego z black metalem. Na nieszczęście – stosunkowo świeży pomysł na brzmienie w zasadzie wyczerpuje listę zalet tej płyty.
01.12.2022
Pewnie narażę się szalikowcom „Passover” czy „Directions to See a Ghost”, ale po premierze „Death Song” z miejsca uznałem ją za najdojrzalszą i najlepszą płytę w dorobku zespołu z Austin. Ta dojrzałość nie ma nic wspólnego z chodzeniem na skróty albo stępieniem brzmienia – chodzi raczej o idealne wyważenie proporcji między piosenkowością a psychodelą. A nowa płyta The Black Angels wyważa te proporcje równie dobrze, jeśli nie lepiej.
22.11.2022
W wywiadzie z A.A Williams, który przeczytacie w nowym numerze naszego zina, artystka przekonuje, że ludzie są pełni uczuć, a zawartość tegorocznego “As the Moon Rests” potwierdza tę tezę. Brytyjska songwriterka wydała płytę jeszcze bardziej intensywną i uginającą się od potyczek z życiem w porównaniu do “Forever Blue”.
07.11.2022
Jestem wielkim fanem słuchania muzyki w stanie półsnu. Teoretycznie nie ma to większego sensu, bo możliwości poznawcze szorują po dnie, ale ostatecznie niektóre płyty naprawdę brzmią wtedy lepiej niż zwykle. Do tej pory moim faworytem w tej kategorii była „Board Up The House” Genghis Tron, ale chyba wyrósł jej mocny konkurent. Albo inaczej – „Tragic Magic” nawet nie trzeba słuchać w półśnie, aby tak właśnie się poczuć.